Wielu pracowników z wytęsknieniem oczekuje terminu zapowiedzianej imprezy integracyjnej. Czy jednak jest to tak doskonały pomysł i czy jest się na co cieszyć. Cóż, nie tylko dla osób spoza branży ale i dla pracowników wyjazdy firmowe są czymś wyjątkowym – alkohol, seks, zabawa do rana, a to wszystko po płaszczykiem szkoleń, paneli dyskusyjnych i innych quasi inteligencko-edukacyjnych zajęć.
Jakie są obawy?
Wiele osób, szczególnie tych ustatkowanych z różnych przyczyn nie może, albo wręcz nie chce wyjeżdżać na takie firmowe imprezy, o których więcej można przeczytać pod adresem https://www.travel-concierge.com.pl/turystyka-dla-biznesu/obsluga-podrozy-sluzobowych/. Trzeba się wtedy jednak liczyć z pewnymi niezbyt przyjemnymi konsekwencjami.
- Po pierwsze, może to być źle odebrane przez współpracowników. Taka alienacja i odstawanie od grupy może niekorzystnie przełożyć się na relacje i doprowadzić do swoistego ostracyzmu względem renegata.
- Poważniejszym problemem może być jednak niekorzystna opinia ze strony przełożonych, którzy na pewno dostrzegą brak podwładnego.
- Może stanowić to okazanie niewdzięczności, w końcu pracodawca organizując wyjazdy firmowe opłaca całość atrakcji, wyżywienia i noclegu. Jest to benefit z którego – wedle niepisanej zasady – należy skorzystać.
Jako normalny dzień pracy?
W niektórych firmach wyjazdy są traktowane jak normalny dzień pracy. Oznacza to, że każdy z pracowników musi się stawić w określonych godzinach na seminariach, lunchach oraz aktywnościach firmowych. Dla pracodawcy konieczne okazać się może okazanie zwolnienia lekarskiego lub odnalezienie naprawdę dobrej wymówki. Widać wyraźne, że dla jednych wyjazdy firmowe to super okazja, a dla drugich – prawdziwa katorga.